Dołącz do nas na Facebooku

Poleć nas na Facebooku

Profesjonalna Oprawa Obrazów i Luster, Grafik w Ramy Drewniane i aluminiowe, Passe-partout

Opraw obraz albo lustro

Wojciech Jarocki

Wojciech Jarocki

Jego dzieła podobają się nie tylko znawcom sztuki w Polsce, ale i za granicą.

W dzieciństwie ten wybitny, uzdolniony i bardzo zręczny artysta często chwytał za dłuto. Jak mówi sam o sobie, rzeźbi od kiedy zaczął chodzić. Urodził się w 1954 roku w Bokinach.

- Ojciec był stolarzem więc miałem styczność z drewnem - opowiada Jarocki. - Rzeźbiłem wszystko: zwierzęta, kwiaty, i tak dalej. Już mając trzy lata rzeźbiłem sobie zabawki.

Z dnia na dzień doskonalił swój warsztat. Jego rodzice byli pozytywnie nastawieni do zainteresowań rzeżbiarskich syna. Prace pana Wojciecha były tak niesamowicie dojrzałe, że zadziwiały nauczycieli. W szkole wszyscy byli pod wrażeniem jego dzieł. Młody artysta nie miał też problemów z przygotowaniem prac domowych na zajęcia plastyczne i techniczne. Wszystkie, bowiem wykonywał samodzielnie.

- W pierwszej klasie kiedy zacząłem naukę ,nauczyciele pytali mnie kto mi te wszystkie prace przygotowuje. Myśleli, że oszukuję. Po prostu nie wierzyli ,w moje umiejętności - opowiada.

Jak mówi, w szkole musiał nawet przejść test, czyli podejść do tablicy ,wziąć kredę i "coś" narysować. Zaskoczył niedowierzających belfrów. I w końcu udowodnił, że posiada talent.

Łatwy egzamin

Od tej pory do jego zadań należało przygotowywanie gazetek szkolnych i dekoracji do różnych uroczystości i przedstawień. Z czasem ten zdolny chłopak z Bokin zdał sobie sprawę, że rzeźbiarstwo jest dla niego czymś więcej niż tylko hobby. Chciał związać swoje życie zawodowe z tą dziedziną sztuki.

Nic zatem dziwnego, że po zdaniu matury w łapskim ogólniaku w 1973 roku postanowił zdawać na Wydział Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. W realizacji marzeń dopingowała go rodzina. Najbliżsi pana Wojciecha byli bardzo dumni z planów syna.
Niestety, w czasach, kiedy zdawał egzamin, o jedno miejsce ubiegała się, przyprawiająca o zawrót głowy liczba osób. Jednak Wojciech Jarocki nie poddał się i nie rozstał się z marzeniami. Zdał za pierwszym razem. A dziś po latach wspomina, że egzaminy na studia były bardzo łatwe - Miałem kolegów, którzy po kilka razy zdawali na uczelnię. Uczęszczali na różne kursy, szkolenia, brał korepetycje u profesorów - mówi Jarocki.

Najpierw zdający musieli przedstawić swoje prace. Wówczas wyłonieni przez komisję najlepsi ze zdających mogli przejść przez egzaminacyjne sito.
- Na pierwszym roku studiowało dziesięć osób. Potem w trakcie dalszej nauki doszły cztery osoby. Pochodziły one z zagranicy. W trakcie studiowania było też doskonale widać co kto potrafi i jakie są jego możliwości. Dlatego nieliczni zajęli się rzeźbą zawodowo, a reszta znalezła pracę w urzędach i szkołach, jako nauczyciele plastyki - wspomina rzeźbiarz.

Studia na ASP pozwoliły mu udoskonalić warsztat. Umożliwiły mu rozwój. To tu tak naprawdę poznał czym jest rzeźbiarstwo.

- Studiowanie było niesamowite. Chętnie bym znów wrócił na Akademię - zamyśla się Jarocki. - Po dwóch latach każdy musiał wybrać pracownię i profesora, u którego będziemy bronić dyplom. Ja wybrałem znakomitego fachowca profesora Tadeusza Łodzianę - dodaje.

W 1978 roku spełniło się jego marzenie. Skończył studia uzyskując statut twórcy. To co umiłował od wczesnego dzieciństwa mógł robić profesjonalnie.

Od samego początku, jak mówi ciężko pracował. Ten niesamowicie zdolny człowiek samodzielnie i konsekwentnie dochodził do sukcesu. Był uparty.

- Musiałem od podstaw stworzyć pracownię, w której tworzyłbym. Narzędzia do metalu, drewna, kamienia zrobiłem sam. Po prostu studiując na akademii poznawałem, które w mojej przyszłej profesji będą niezbędne. I takie też chciałem posiadać - wspomina artysta.

Wojciech Jarocki z wielką pasją opowiada o tworzeniu rzeźb. Mówi, że to życie go inspiruje. Uważnie obserwuje rzeczywistość.

- Najwięksi twórcy mówili, że rzeźbiąc należy być człowiekiem, a dopiero później twórcą. Nie można się odizolować od otoczenia, tylko dlatego, że się coś tworzy. Są takie osoby, które nie dostrzegają świata. Nie interesują się niczym, bo twierdzą, że są artystami. Nie można mówić, że nic nie jest ważne, oprócz tego, co ja robię - wykłada swoje zawodowe credo.

Artysta jest autorem wielu wybitnych prac. Jego dzieła są różnorodne. Pan Wojciech pokazuje album fotograficzny. Można w nim znaleźć, między innymi, zdjęcia rzeźb koni. Znany mieszkaniec Łap darzy wielką sympatią te zwierzęta.

- Urodziłem się na wsi, więc od dziecka miałem styczność z końmi. Nie jest trudno wyrzeźbić konia. Trzeba czuć.... i wiedzieć jak jest on zbudowany - zapewnia.

Artysta potrafi wyrzeźbić konia z pamięci, przy pomocy wyobraźni.

- Chyba że dostanę konkretne zamówienie, to wówczas korzystam ze zdjęcia. Po prostu wzoruję się - przyznaje.

Jest też autorem wielu portretów, tablic pamiątkowych, mogił, rzeźb i obrazów sakralnych. Tworzy na zamówienie. Jego prace też można oglądać w kościołach, na cmentarzach i w różnych instytucjach. Są one wwielu prywatnych kolekcjach.
Chociażby portret Aleksandra Węgierki, który można podziwiać w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku oraz pomnik Jana Pawła II w Śniadowie - to jego dzieła. Warto nadmienić, że za rzeźbę głowy gen. Świerczewskiego pan Wojciech został nagrodzony przez Wojciecha Jaruzelskiego.

Dzieła Jarockiego "pojechały" też za granicę do Kanady, Niemiec, Szwecji, Stanów Zjednoczonych, na Cypr, a nawet do Australii. Rzeźbiarstwo daje nie tylko satysfakcję panu Wojciechowi, ale jest przede wszystkim źródłem jego dochodów. Artysta - rzeźbiarz to jego zawód.

Zobacz pełną biografię